Fotografia codzienności – nasz dzień w zdjęciach godzina po godzinie

with 3 komentarze

Słyszałyście o wyzwaniu Fotografia codzienności – dzień w zdjęciach godzina po godzinie? Ja zazwyczaj omijam takie zabawy szerokim łukiem, bo konkurencja ogromna, ale pomyślałam, że to dobry pomysł, żeby Wam pokazać, co mniej więcej u mnie słychać. No i zmotywowała mnie Kasia z worqshop.pl, która napisała:

“Jeśli naprawdę chcesz poprawić swoje fotograficzne umiejętności robienie zdjęć temu co Cię otacza jest najprostszym sposobem na codzienną naukę. Nie czekaj na lepszy sprzęt, na weekend, na urodziny siostry cioci czy na podróż życia – rób zdjęcia tu i teraz, a jak te lepsze okazje się pojawią podziękujesz sobie za to, że ćwiczyłaś warsztat i zdjęcia wychodzą Ci po prostu lepsze. Jeśli brakuje Ci światła rób zdjęcia ze statywu lub skorzystaj z samowyzwalacza, fotografuj w RAWach, naucz się podstaw edycji. Jeśli brakuje Ci podstaw – naucz się. Jeśli nie masz pomysłów – przyłącz się do naszego wyzwania!”

Wyzwanie już się skończyło, ale po przeczytaniu tego co wyżej postanowiłam i tak spróbować. I wiecie co… żeby robić dobre zdjęcia, trzeba… brać ze sobą wszędzie aparat i robić dużo zdjęć (no, złota myśl po prostu!). I choć te moje nie powalają, to wiem, że każde słabe zdjęcie zrobione teraz to krok do tego, żeby w przyszłości robić lepsze.

Zamysł był taki, że dzięki temu zobaczycie, co u mnie słychać oraz dlaczego ostatnio tak mało bywałam na blogu, ale Klara akurat tego dnia sporo pospała, więc nie wiem, jak Wam wytłumaczę moją nieobecność ;).

Mój dzień w zdjęciach godzina po godzinie

Krótkim tytułem wstępu: ten dzień był inny niż reszta, ponieważ moje dziewczyny obudziły mnie w nocy, a ja nie mogłam potem zasnąć przez kilka godzin. Mój mąż się śmieje, że skoro jestem w stanie leżeć i nie zasypiać, to widocznie nie jestem jeszcze AŻ tak zmęczona (czyt. tak bardzo jak on ;)) Ta…

Zasnęłam po 6 i spałam do 8… (szaleństwo). Ale zanim zasnęłam, udało mi się dłuższą chwilę pomodlić / pomedytować nad Pismem świętym, na co rezerwuję sobie pierwszy luźniejszy czas po wstaniu. Czyli kiedy się obudziłam, ten punkt był już za mną.

Pawła i Gabi nie było już w domu (wyszli ok. 6:30).

godz. 8:00

dzien w zdjeciach godz 8 zmiana pieluchy kwiatki

Krótko przed 8 zaczęłyśmy dzień od karmienia i przewijania. Klara ma teraz 4 miesiące, więc posiłki robią się same ;). Potem było przewijanie – w pieluchę wielorazową.

godz. 9:00

Dzien w zdjeciach godz 9 warzywa na obiad

Klara spała, co było wyjątkowe o tej godzinie. Rzuciłam się, żeby robić wszystko na raz: śniadanie, zmywanie, szykowanie obiadu. Po kilku poprzednich dniach, w których Klara miała ze trzy drzemki po 15-20 minut bałam się, że później z niczym nie zdążę. Ale jak zobaczycie dalej – okazało się, że moja dziewczynka postanowiła mnie tego dnia rozpieszczać i spała prawie przez pół dnia!

godz.10:00

Dzien w zdjeciach godz 10 skladanie prania - to niestety tylko mala czesc

Nie wiem, jak jest u Was z praniem, ale u mnie to niekończąca się opowieść. W opisywanym przeze mnie dniu zrobiłam 5 prań, a następnego dnia kosz na pranie… znów był pełen. Dzieją się tu jakieś cuda…

Czemu tak krzywo poskładałam prawą stertę? Bo to niestety kupka do prasowania :( i to tylko mała część.

godz. 11

Dzien w zdjeciach godz 11 dalszy ciag prania i skladania - pieluchy

O 11 ciągle byłam jeszcze zajęta praniem (i robieniem zdjęć ;)). Tu chciałam pokazać Wam moje pieluszki wielorazowe, które uwielbiam ;).

godz. 12

Dzien w zdjeciach godz 12 zabawa

Maleństwo w końcu obudzone. Czas na zabawę. Klara jest takim dzieckiem, które dosłownie przyciąga cię do siedzenia przy niej. Potrafi leżeć sama i nie płakać (za to z każdym dniem coraz głośniej gaworzy – brzmi to tak, jak by opowiadała w swoim języku długie i zawiłe historie), a kiedy tylko do niej przyjdziesz, uśmiecha się od ucha do ucha. Kiedy się odsuwasz, uśmiech znika, a ona znów wraca do swoich opowieści. Ale człowiek, który odchodzi od niej po czymś takim, myśli sobie: “no jak ja jej mogę to robić? Przecież tak mało potrzeba, żeby się cały czas śmiała”. Jak z tego zrezygnować?

godz. 13

Dzien w zdjeciach godz 13 zabawy i szydelkowanie

Zabrałam się za wzór owieczki, który dla Was szykuję. Klara leżała sobie obok mnie na łóżku, machała nogami i gaworzyła. A ja szydełkowałam i robiłam zdjęcia. Przy okazji oglądałam kursy na Craftsy (po angielsku) – tym razem o odnawianiu drewnianych mebli (bezpłatny, ale dostęp po zalogowaniu).

godz. 14

Dzien w zdjeciach godz 14 Klara zasnela na macie

Klara zasnęła na macie edukacyjnej, a ja szydełkowałam obok. Co za super dzień!

godz. 15

Dzien w zdjeciach godz 15 robienie zdjec do wzoru

Jeszcze kilka ujęć do wzoru owieczki i mogłyśmy się zbierać do przedszkola po Gabi. Miałyśmy do przejścia kilka kilometrów, a po drodze miałyśmy zbierać kwiatki na próbę sypania kwiatków.

godz. 16 i 17

Dzien w zdjeciach godz 16 i 17 spacer do przedszkola

Godz. 16 i 17 to zdjęciowa nuda (bardzo się spieszyłam i zrobiłam szybkie zdjęcia telefonem – od razu widać). Ponieważ poprzedni punkt (zbieranie się i wychodzenie) się przeciągnął, o 16 byłyśmy dopiero w połowie drogi (zbierałam kwiatki), a do przedszkola dotarłyśmy o wpół do 17, odebrałyśmy Gabi i popędziłyśmy na próbę.

godz. 18

Dzien w zdjeciach godz 18 wracamy do domu

Próba zakończona. Gabi ubrała kask, bo tego dnia tata pojechał do pracy rowerem i za chwilę miał ją odebrać. W tym momencie jeszcze nie wiedzieliśmy, że za chwilę nastąpi koniec sielanki. Mój pomysł był taki: Paweł weźmie zmęczoną Gabi na rower i pojedzie do domu, wstawi makaron, podgrzeje sos, a my przyjdziemy z Klarą na obiad. Ale Paweł pomyślał, że będzie milej, jeśli weźmie Gabi na rower i będzie jechał obok nas, przy okazji sobie pogadamy i będziemy mieć fajny czas. To były plany dorosłych (hahahaha). Plany dzieci były inne. Klara płakała w wózku, bo było jej za gorąco, Gabi na początku cieszyła się, że jedzie, ale potem zaczęła robić różne niebezpieczne wygibasy w foteliku i trzeba było ją stamtąd ściągnąć, więc do domu dowlekliśmy się poturbowani psychicznie, zmęczeni i brudni (zwłaszcza Gabi). A miało być tak pięknie…

godz. 19

Dzien w zdjeciach godz 19 oswajamy sie z chusta do noszenia

Po powrocie Klara oswajała się przez chwilę z chustą. Jestem wielką fanką noszenia dzieci. Wielu rodziców mówiło mi, że też chciało nosić, ale jego dziecko nie polubiło się z chustą. Jest duża szansa na to, że ja też bym tak myślała, ale przy Gabi ktoś mądry powiedział nam, że jeżeli dziecko nie jest noszone od pierwszych chwil (a chcieliśmy poczekać, aż będzie samo trzymało główkę), to chusta może mu się wydać czymś dziwnym i niezachęcającym. Dziecko może się wystraszyć nagłego długiego motania (a pierwszych kilka prób na pewno nie pójdzie szybko). Na warsztatach z noszenia podpowiedziano nam, żeby zacząć od stopniowego przyzwyczajania: pierwszego dnia tylko położyć dziecko na chuście, drugiego dnia to samo, trzeciego podnieść z chustą i przytulić, czwartego to samo. Robiłam tak przy Gabi i przez dwa tygodnie przeszłyśmy od całkowitej niechęci do wielkiej radości na widok chusty. Teraz przyzwyczajam Klarę, choć muszę przyznać, że jestem w tym mniej systematyczna. Ale i tak wydaje mi się, że Klara jest już całkiem oswojona z tym wielkim, dziwnym czymś, co mama czasami zakłada to na siebie, to na nią.

(edit: wczoraj pierwszy raz ją nosiłam!!)

godz. 20

Dzien w zdjeciach godz 20 kapiel

Kąpiel dziewczyn. Dni Klary dzielą się na te, kiedy śpi bardzo dużo oraz te, kiedy nie śpi prawie wcale. W tym drugim przypadku, nie może zasnąć do 23, a czasem nawet dłużej. A tego dnia był „dzień spania” i zasnęła słodko po kąpieli. Paweł położył Gabi, pokrzątaliśmy się (co w praktyce oznaczało dla mnie ogarnianie różnych domowych spraw do 23, a potem zgrałam jeszcze zdjęcia do tego posta) i poszliśmy spać. Wybaczcie, że po 20 nie robiłam już zdjęć, ale to kilkukilometrowe wleczenie się do domu w upale z dwiema płaczącymi dziewczynami dało nam trochę w kość. I tak jestem dumna, że udało mi się tak często sięgać po aparat. Mimo, że pokazane tu zdjęcia nie są imponujące, to ćwiczenie sprawiło, że zaczęłam się rozglądać po domu w bardziej kreatywny sposób. Od tamtej pory często łapię myślami fajne kadry, a to już krok w kierunku lepszych zdjęć. Kasia z worqshopa nie kłamała. Spróbujcie kiedyś też wyjąć aparat rano i robić zdjęcia co godzinę, choćby do albumu. Naprawdę fajna sprawa!

 

 

 

3 Responses

  1. P.
    | Odpowiedz

    Ufff… jest co czytać :-)
    Ciekawa idea, ładne zdjęcia, tylko mi się wydaje, że do takiego wyzwania lepszy jest jakiś mniejszy aparat (np. w telefonie), bo jakoś nie chciałoby mi się nosić ze sobą tego “podstawowego” który robi lepsze zdjęcia, ale jest też większy i cięższy.

    • Monika z woolfriends.com
      | Odpowiedz

      Z jednej strony – racja – najlepszy aparat to ten, który masz zawsze przy sobie. Z drugiej strony: prostym aparatem w telefonie o wiele trudniej jest zrobić dobre zdjęcia. Przynajmniej takiej osobie jak ja ;) co widać po moich zdjęciach z godziny 16 i 17 – są najsłabsze (choć też nie poświęciłam im wiele czasu). Być może rozwiązaniem byłby bezlusterkowiec z odpowiednim obiektywem, ale ja uwielbiam robić zdjęcia moją lustrzanką.

  2. aninkowo
    | Odpowiedz

    Jesteś wielka że udało Ci się zrobić te wszystkie rzeczy, zrobić zdjęcia i jeszcze napisać post. :)
    Klara super dziewczynka tak jak jej mama i siostra, a i po tacie pewnie też ;)

Leave a Reply