fbpx

Moja przygoda z Etsy i Dawandą – cz. 2. pierwsza sprzedaż


Hurra! Jest pierwsza sprzedaż!

Mam pierwszą, organiczną sprzedaż na Dawandzie. Pani napisała do mnie najpierw na priv z pytaniem, jak duża jest ta lalka (ważne, powinnam to była napisać). Odpisałam po kilku godzinach i zastanawiałam się, czy pani do mnie wróci, ale wróciła:). Ta lalka pojechała wczoraj do Niemiec:

Mam nadzieję, że pani Julia będzie zadowolona.

 

Teraz ta lalka bardzo mi się podoba, ale nie od razu tak było. Jeszcze miesiąc temu była to jedna z tych smętnych, niedokończonych prac, do których nie mogłam się przekonać.  Była bez włosów i dodatkowych ubranek (fioletowa bluzka jest robiona razem z ciałkiem) i nie miałam wobec niej wielkich nadziei. Dopiero po dodaniu włosów, spódnicy i różowych getrów nabrała charakteru. Czasem warto uzbroić się w cierpliwość i włożyć w pracę jeszcze trochę serca, żeby efekt był naprawdę odpowiedni.

 

W moim sklepie na Etsy też już mam zarejestrowaną jedną sprzedaż, ale nie organiczną. Moja koleżanka chciała kupić moją lalkę, więc poprosiłam ją, żeby zarejestrowała się na Etsy i kupiła przez platformę. Miałam nadzieję, że w ten sposób zwiększę widoczność mojego sklepu, ale nie zauważyłam większych zmian (jestem na poziomie ok. 50 odsłon w listopadzie). Za to zjadło mi 5 zł na prowizję dla PayPala ;) plus ok. 10 zł wydatków na Etsy (za oferty wystawione w październiku i prowizję).

Poza tym prace na froncie sprzedażowym idą mi bardzo powoli. Jeżeli jesteście na tym samym etapie, to od razu mówię: nie sprawdzajcie za często statystyk!  Konkurencja jest ogromna i mało osób widzi prace z małego sklepiku z Polski, w którym jest dziesięć ofert na krzyż. Tu po raz kolejny wychodzi fakt, że byłam za mało przygotowana w momencie otwierania butiku.

Możliwe, że gdybym miała więcej czasu i od razu w październiku ruszyła z pełnym sklepem, który reklamowałabym w mediach społecznościowych, wszystko szłoby dużo szybciej. A tak to wszystko pcham powoli do przodu. Czuję progres, ale dużo wolniej niż bym chciała :). Cały czas jednak powtarzam sobie: rób zabawki, rób zdjęcia, pisz opisy, wystawiaj – i od nowa. Pierwszą ofertę pisałam chyba z 3 godziny (a i tak nie była idealna), kolejne szły już szybciej. Staram się nie skupiać na tym, co nie wychodzi, tylko po prostu iść do przodu, czyli robić jedną z tych rzeczy (zabawki, zdjęcia, opisy… ).

 

Widziałam kiedyś taki obrazek: ludzik z łopatą, próbujący wybudować tunel do skarbu. Widać, że długo już kopał, jeszcze jeden ruch łopatą i skarb będzie jego, ale on jeszcze tego nie wie… i podpis: „To na nic, poddaję się.”

Myślę, że tak jest właśnie często z Etsy, Dawandą i wszystkimi innymi działaniami, których się podejmujemy. Czasami potrzebny jest tylko jeszcze jeden ruch…


 

6 thoughts on “Moja przygoda z Etsy i Dawandą – cz. 2. pierwsza sprzedaż”

  1. Małgorzata Płoszaj

    Gratuluję pierwszej sprzedanej lalki. Wierzę, że rozwiniesz skrzydła. Twoje lalki są tak piękne, że nie możesz trzymać ich dla siebie. Dobrze, że się nie poddajesz, a to że zauważasz rzeczy o których zapomniałaś, to dla Ciebie punkt – wiesz co poprawić.
    Zaraz wrzucam na swojego fb reklamę Twoich laleczek i linki do sklepów. Niech się dzieje!
    Pozdrawiam
    Gośka

  2. Ewa Wechmann-Kochan

    Gratuluję sprzedarzy :) Ja ciągle na etapie myślenia jak sie do takiego sklepu zabrać. Powdzenia i wielu zadowolonych klientów :)

    1. Dobre przygotowanie jest bardzo ważne, więc dobrze, że poświęcasz temu czas. Ja powinnam była mnóstwo rzeczy lepiej przygotować, ale z drugiej strony wiem, że gdybym nie ruszyła, to jeszcze ze dwa lata mogłabym to przeciągać, a tak konieczność opłacenia ZUSu jest najlepszą mobilizacją :)).

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top