Co się stanie, jak nie dopasujesz szydełka do włóczki – historia lalki bobasa

with 3 komentarze

 

co sie stalo z bobasem

Czasem możecie się dziwić, że tak często piszę o dobrym dobieraniu szydełka do włóczki. Niestety, nauczyłam się tego na własnym błędzie, który wiele mnie (i moją córkę) kosztował.

Dziś opowiem Wam o ukochanej lalce mojej Gabi – czyli bobasie, którego robiłam dla niej, z uwzględnieniem jej życzeń. Tutaj pisałam o niej po raz pierwszy.

To jest jedno z pierwszych zdjęć bobasa, pokazywałam go w tym wpisie:

lala szydelkowa bobas przy wozku drewnianym na kocyku

To brązowe to kitki. Nie miałam lepszego pomysłu na to, jak go zrobić, żeby nie był łysy i dziwny, i zrobiłam z kitkami. W końcu znam wiele dzieci, które urodziły się z bujną grzywą. Gabi zaakceptowała to bez wahania. Choć muszę przyznać, że dzisiaj pewnie próbowałabym zrobić go inaczej.

Pierwszego bobasa zrobiłam szydełkiem… 4.0! Wiem, wiem, teraz, kiedy o tym myślę, to sama prosiłam się o kłopoty, ale wtedy wydawało mi się, że “będzie dobrze”. Zaczęłam, nie było widać prześwitów…. a po czasie włóczka tak się porozciągała, że w bobasie zrobiły się ogromne dziury. Na pierwszym zdjęciu (z termometrem) możecie zobaczyć, że naprawdę strasznie to wyglądało. Przy łączeniach z nóżkami i na brzuszku też było słabo.

A najgorsze było to, że nie mogłam tak po prostu naprawić tej lalki, bo to był ukochany bobas Gabi. Ona nie chciała też żadnego innego. I nie wybaczyłaby mi, gdyby go zobaczyła w takiej formie, jak widzicie niżej. Musiałam jej powiedzieć, że zabieram go do szpitala, zanim mogłam po kryjomu przeistoczyć go w kłębuszki:

bobas pojechal do szpitala i tyle z niego zostalo...

Każdy kłębek był opisany, żebym nie musiała dodatkowo łączyć czy ciąć włóczki.

Kolejnego bobasa zrobiłam szydełkiem 3.0. Ale po czasie znów wylazło z niego wypełnienie. Następnie zrobiłam jeszcze jednego, tym razem szydełkiem 2,5… i po jakimś czasie znów zaczęło wychodzić…

Pomyślałam, że muszę go zrobić całkowicie od nowa. Stara włóczka była już bardzo wymęczona przez ciągle prucie, rozciąganie i miętolenie.

Dlatego dziewczyny, pamiętajcie, róbcie od razu pierwszą wersję zaniżonym numerem szydełka. To może Wam wyjść tylko na dobre. Nie będziecie się musiały mierzyć z czterolatką, która za nic w świecie nie chce oddać Wam swojej zabawki i nic sobie nie robi z faktu, że na wierzch wychodzi jego wnętrze.

 

Na szczęście w końcu uprosiłam Gabi, żebyśmy kupiły włóczkę na kolejnego bobasa. Gabi tym razem wybrała jasną włóczkę. Dopytałam na grupie poświęconej Amigurumi na Facebooku i dziewczyny doradziły mi szydełko 2.0 lub 2,5. Wybrałam to mniejsze. Robiło się trochę ciasno, ale myślę, że dzięki temu już nigdy nic z bobasa nie wylezie. W razie czego zdam Wam relację ;).

Nie mogłam się zabrać za bobasa od razu po zakupie włóczki i przeleżała z dwa miesiące w szafie.

I oczywiście, jak to u mnie, w najmniej odpowiednim momencie postanowiłam ją wyciągnąć.

Jeśli śledzicie Woolfriendsy na Facebooku to już wiecie, że w ostatnią sobotę (tydzień temu) po północy wpadłam na szalony (żeby nie powiedzieć: durny!) pomysł zrobienia dla Gabi nowego bobasa tak, żeby dostała go na urodzinki (wyprawialiśmy w czwartek, choć kalendarzowe wypadały inaczej).

Nie miałam czasu pisać o tym na bieżąco, ale nagrałyśmy Wam z Klarą krótki (i bardzo nieprofesjonalny) filmik:

 

Próbowałam zrobić lalkę do środy i … niestety mi się nie udało. Życie stanęło na przeszkodzie ;). Przez całą niedzielę nie zrobiłam nawet jednego rządka. Kolejnego dnia Klara przestała spać o swoich stałych porach!! Zasypiała wieczorem na chwilę, po czym budziła się na kilka godzin, a w środę, kiedy to miałam dokończyć bobasa na drzemce… Klara obudziła się całkowicie wyspana po minutce (!). O godzinie 22, kiedy w końcu zasnęła na noc, miałam przed sobą jeszcze robienie tortu i ciasta.

Po północy usiadłam do bobasa i robiłam go do godz. 2. Zostało mi już tylko zrobienie i przyszycie rąk, doszycie nogi, przeciągnięcie nitek do środka i dokończenie policzków…. i stwierdziłam: “Oo, nie! Idę spać!” Gdybym przysiadła, zrobiłabym go i zostałoby mi pewnie ok. 3,5 godzin snu. Mogłabym to zrobić? Jasne!

I pewnie bym tak zrobiła, gdybym nie uświadomiła sobie, że następnego dnia urodzinki. A ja nie chcę być tą jęczącą, wredną, zmęczoną mamą, tylko dlatego, że dzień wcześniej musiałam zrobić to, co sobie postanowiłam. Odpuściłam i dokończyłam kolejnego dnia. I choć czuję pewną porażkę, bo nie zrobiłam tak, jak chciałam, to jednak myślę, że i tak postawiłam wyżej dobro solenizantki. Po czasie myślę, że wyszło to nawet lepiej, bo lalka nie była jednym z wielu prezentów, ale została wręczona solo i otrzymała pełną, niepodzielną uwagą nowej mamusi.

Bałam się, jak to będzie, bo to jednak konkurencja dla starej zabawki, ale… mały bobasek zajął szczególne miejsce w domu i w serduchu Gabi.

Gabi od razu zayważyła też to, że nowa lalka jest dużo mniejsza od poprzedniej. Skwitowała to: “No tak, przecież dopiero się urodziła!”.

Poniżej zdjęcie z dzisiaj. Zobaczcie, jak starannie Gabi mu wymościła w wózku (zamiast jak zwykle napchać tam pięć różnych chust i szali, a dodatkowo dorzucić 3 inne zabawki). Już nie wspominając o tym, że noc bobasek spędził w beciku, tuż obok policzka Gabi.

szydelkowy bobas juz doswiadcza luksusow

A tu na początku, od razu po rozpakowaniu:

lalka bobas szydelkowa pod fachowa opieka dziewczynek

 

Mam nadzieję, że tym razem bobas naprawdę nie będzie musiał już więcej jeździć do szpitala.

A czy Wy zaliczyłyście kiedyś jakąś wpadkę podczas szydełkowania dla Waszych maluchów?

3 Responses

  1. Ewa Wechmann-Kochan
    | Odpowiedz

    Piękna lalka :) Nie dziwię się, że córka zadowolona. Ja zawsze ma dylemat z wyborem szydełka. Kilka razu zdarzyło się za małe – a potem się dziwiłam, że nie wyszło tak jak miało być, i że ręce bolą ;)

    • Monika z woolfriends.com
      | Odpowiedz

      Lepiej wybrać za małe niż za duże, ale zgadzam się – można się od tego nabawić bólu i szydełkowanie traci swój blask…

    • MonikaWoolfriend
      | Odpowiedz

      Pisałam komentarz w odpowiedzi, ale się nie wyświetla?! Dziwne. Z tym szydełkiem to jest zawsze ciężka sprawa. Czasem mam wypróbowane do jednej włoczki, a danego dnia robię ciaśniej / luźniej i znowu trzeba zmieniać.

Leave a Reply