Mam dla Was ciekawostkę: czy znacie podcast The Smart Passive Income Pata Flynna?* Polecam Wam odcinek: “The Most Powerful (and Toughest) Productivity Tip to Implement” (Najskuteczniejsza /i najtrudniejsza do wprowadzenia w życie/ rada dotycząca produktywności). Pat we wstępie porównuje dwie metody szykowania zaproszeń ślubnych – jak myślicie, która jest szybsza?
Metoda 1:
Przygotowujesz najpierw wszystkie kartki, przycinasz wstążki, przygotowujesz koperty, a potem robisz zaproszenia taśmowo.
Metoda 2:
Robisz każde zaproszenie osobno, od początku do końca – i zabierasz się za kolejne.
Obstawiałam, że pierwsza jest szybsza, ale podobno to nieprawda! Być może by tak było, gdybyśmy byli robotami. Ale ludzie popadają w monotonię, tracą motywację do szybkiej pracy. Pat dowodzi też, że kiedy pracuje się drugim sposobem, każde kolejne gotowe zaproszenie sprawia, że człowiek ma więcej siły do następnego (widzi efekty swojej pracy).
Nie wiem, czy zawsze tak jest, ale w przypadku zabawek na pewno. Ile razy mi się zdarzyło przyszyć ostatni guzik do sukienki lalki, stwierdzić, że nareszcie wygląda tak, jak bym chciała i nagle odczuć przypływ nowej energii do kolejnych lalek? Nawet jeśli było już bardzo późno w nocy! Daję głowę, że nie byłoby tak, gdybym o tej samej godzinie zrobiła właśnie dziesiątą rączkę.
Dlaczego o tym piszę?
Czy zdarzyło Wam się kiedyś robić jedną zabawkę, po czym zostawić ją i zacząć kolejną?
O… tak. Mi niestety wiele razy.
Właściwie to tak wiele razy, że teraz mogę Wam się pochwalić całą kolekcją biedaków…
Tak, naprawdę tam w środku są same zabawki! Niektóre czekają już tylko na porządne zdjęcia, inne na dodatki, w innych nie podobała mi się buzia, a jeszcze inne są w zupełnej rozsypce.
A przecież każda z nich zasługuje na chwilę uwagi, prawda? Dlatego przedstawiam je Wam dzisiaj – będę je teraz kończyć w pokazanej kolejności:
Projekt 1 i 2:
Pierwsza lalka jest właściwie gotowa. Przy okazji robienia zdjęć do tego posta zrobiłam jej finalne zdjęcia. Jeszcze je obrobię i będą.
Lala numer dwa wymaga za to uwagi. Trzeba ją cieplej ubrać… a te buty to nie mają być takie zwykłe śniegowce…
Projekt 3:
Ta lala czeka na odpowiednią minę. Robiłam ją jeszcze zanim doszłam do wniosku, że uśmiech trzeba robić przed wypchaniem głowy!
Projekt 4 i 5:
Koniki – właściwie potrzebują już tylko dobrej sesji.
Projekt 6:
Ta lala wygląda niepozornie, ale to moja ulubienica. Uwielbiam włóczkę, z której jest zrobiona (Drops Safran, z certyfikatem) – te kolory!! Brakuje jej buzi (ale być może tak zostawię), filcowej aplikacji i dodatków. Myślę, że jak zobaczycie jej ostateczną wersję, to ją polubicie tak samo jak ja.
No i na koniec jeszcze
Projekt 7 i 8:
Ta lala z lewej powstała ze wzoru z książki “My crochet doll” i robię ją specjalnie po to, żeby przetestować tę książkę i opisać na blogu. Druga lala powstaje z mojego wzoru.
Uff.. trochę ich jest! A właśnie widzę, że jednej lalki z tej grupy nie obfotografowałam – a potrzebuje trochę więcej włosów. To dopisuję ją jako projekt 9. A teraz zabieram się za nie jedna po drugiej…
*Jest to podcast o zarabianiu pieniędzy w internecie. Zaczęłam go słuchać 2 lata temu, bo chciałam poprawić swój angielski, a do tego podcastu dostępne były skrypty. I wciągnęłam się w słuchanie ;). Polecam!
Dziękuję:)
Cudne! Mam nadzieję, że uda Ci się je wszystkie dokończyć. Ja teraz stoję przed wielkim wyzwaniem uszycia ok 10 lal dla przedszkola Wojtusiowego. Kupiłam już potrzebne tkaniny i dodatki (choć większość i tak od dawna mam na stanie). Początkowo miałam w planie szyć najpierw same lale, a później je ubierać, dekorować, wykańczać…ale może rzeczywiście zrobię każdą osobno, po kolei od początku do końca(?) Pozdrawiam i mam nadzieję, że czujesz się dobrze. Buziaki dla Gabrysi.
Ooo…to sporo! Jestem ciekawa, którą metodę wybierzesz :). Nie mogę się doczekać efektu! Pozdrowienia dla całej Waszej rodzinki i specjalne od Gabi dla Kazika!
bardzo ciekawy post :)
najfajniejsze, że jak skoczysz to wszystkie zamienią się w profity ;)
pozdro
Na razie niestety trafiają do szafy. Ale na szczęście szydełkowe lalki się nie psują :). Na pewno jeszcze kiedyś ktoś je przytuli ;).
Słodko wyglądają te biedaki :) U mnie jest tak samo. Ile razy otwieram szafkę z włóczkami rzuca się na mnie głowa krokodyla błagając o skończenie… Zabrakło mi włóczki więc krokodyl ma tylko głowę, ogon i łapy i nie mam ich do czego przyszyć :( Ciągle sobie obiecuje zamówić w końcu włóczkę. Mam też spory stos podeszw do bucików :)
Chętnie bym zobaczyła szydełkowego krokodyla!! Trzymam kciuki!
Cześć Moniu,
Czy na koniki czekają już przyszli właściciele??? Bo jak nie, to wyceń je ;) Myślę, że Jankowi by się spodobał ten zielono niebieski :)
Pingback: Szydełkowa portmonetka - Wool Friends
Pingback: Jak naszyć aplikację na szydełkową lalkę? - film - Wool Friends
Pingback: Co wyszydełkowałam w październiku - Wool Friends